Nie jesteś zalogowany na forum.


Dalej kontynuuje aż w końcu krzyczy jedno słowo, które kończy rytuał i przywołuje zwierzęta nie do jego ataku ale do obrony wioski.
- HJESTA ELENOOR!
Offline


Podchodzi jakiś zmutowany niedźwiedź do progu twojego obozu. Natychmiast dostaje kulkę w brzuch, po czym samo zwierzę zaczyna być wściekłe.
Offline


- Przestańcie idioci!
Podchodzi do niedźwiedzia i składa pokłon lekko nucąc mu aby się uspokoił.
Offline


Niedźwiedź niemiłosiernie krwawi, rana postrzałowa jest duża, dostał z dużego kalibru. Ogólnie sam nie chce się uspokoić i lekko drapię cię w zbroję, nie powodując żadnego złego skutku.
- Przepraszam! - woła do ciebie jakiś rekrut.
Offline


Przykłada ręce do jego rany i nuci po czym próbuje go uleczyć oddając część swej energii, zaczyna mu śpiewać.
Offline


Leczenie nic nie robi, niedźwiedź traci siły, pada na brzuch i zaczyna cicho dyszeć trucizną z pyska, która mu się wykształciła poprzez promieniowanie.
Offline


- Lekarza kurwa!
Dalej próbuje go leczyć i śpiewa do niego z coraz większą siłą.
- Elaia... elaila!
Offline


Śpiewy nadal nie chcą działać, a Bartosz szybko do ciebie podbiega.
- Ech, przykro mi, ale weterynarzem nie jestem, ojcze...
Trucizna niedźwiedzia daje ci się we znaki i zaczyna parzyć cię nos.
Offline


Łzy ciekną mu po twarzy.
- Elaia... Elaiu... pani ma... nie daj mu zginąć...
Zaczyna modlić się do Elai, pani natury.
Pani ma, dawno nie rozmawialiśmy... przepraszam... ulecz go... błagam pani...
Płacze na całego, ale nie wydaje żadnego dźwięku.
Offline


Niedźwiedź umiera od postrzału, a pani natury nie odpowiada. Bartosz coś dostrzega.
- Ach... Widzę, umarł, bo został postrzelony niemalże w serce i resztę organów, nie dało się go uratować.
Trucizna dziwną reakcją chemiczną zmieniła ci łzy w kwas, które zaczęły lekko żreć twoją skórę na twarzy.
Offline


Wstaje.
- Elaia.. czyżbyś mnie porzuciła?
Zaczyna śpiewać pieśń żałobną i pada na kolana przy niedźwiedziu.
Offline


Bartosz klepie cię po ramieniu i odchodzi do obozu. Kwas nadal żre ci skórę, niedługo przerwie narządy krwionośne.
Offline


Kończy śpiew i wyciera kwas, zakłada hełm i idzie na ubocze.
- Nie zakopywać niedźwiedzia.
Siada na uboczu i zaczyna modlić się do Laili.
Offline


Słyszysz strzały w lesie, a modlitwa idzie ci sprawnie.
Offline


Kończy modlitwę.
Pani, błagam dodawaj mi swej siły... nie zostawiaj mnie... dla Ciebie porzuciłem wszystko wtedy...
Biegnie w stronę strzałów.
- Co jest?!
Offline


Po jakimś czasie ktoś przestał strzelać, słychać teraz tylko kobiecy płacz.
Offline


- Osłaniać mnie kurwa!
Biegnie w stronę płaczu i zakłada hełm.
Offline


Widzisz klękającą, płaczącą dziewczynę we krwi trzymającą dziecko w brudnym prześcieradle. Obok niej leży trójka zombie z dziurami w ciele oraz pistolet bez amunicji. Kobieta cię zauważa i się boi.
- Nie zabijaj dziecka, proszę, jak już to zabij mnie...
Offline


- Dragon sprawdź stan zarażenia...
Offline


Sprawdzanie...
Niezidentyfikowana kobieta - 4% zarażenia...
Niezidentyfikowane dziecko - 1% zarażenia...
Dziewczyna jeszcze bardziej przytula dziecko i płacze.
Offline


- Nic wam nie będzie, tyle procent nic nikomu nie robi.
Bierze je na ręce.
- Nie wyrywaj się, dostaniecie jedzenie i opiekę.
Mówi ciepłym druidzkim głosem.
- Jestem przyjacielem.
Idzie do wioski niosąc je.
Offline


Dwójka zombie wychodzi zza drzewa, kierują się wprost na was ciągle ujadając. Na szczęście Adrian osłania was i od razu je zestrzeliwuje, powodując wam bezpieczną drogę do wioski.
Offline


Wchodzi do wioski.
- Bartosz, zabierze je do namiotu lekarskiego, przebadaj i daj coś do jedzenia.
Offline


Dziewczyna w milczeniu, ale w jej oczach można zobaczyć wzrok wdzięczności. Bartosz bierze dwójkę do namiotu.
Offline


- Nikomu ich nie wolno ruszać, gdy będą ogarnięte i chętne do rozmowy ma mnie ktoś zawiadomić. Koniec wieczerzy, przygotować się do pracy. Od jutra.... Zaczynam prace!
Idzie na ubocze i znów modli się do bogini przyrody.
Offline